niedziela, 14 lutego 2016

Przywołanie-mój błąd i plan naprawy

Kłopoty z przywołaniem dręczą wielu właścicieli psów.  Przyczyny są różne, a problem często złożony. jak to wygląda u nas?

Czytając zen dla psa zrozumiałem doznałem olśnienia. Nie mamy bezpośrednio tego który jest opisany w poście bo T. całe dnie przesypia i jest spokojny. Ale na dworze  jego aktywność i pobudzenie wzrasta (z resztą od spacer jest od tego by pies "się wyszalał"). Myślę, że dla Niego jestem ciekawy w domu bo niemalże tylko tu trenujemy sztuczki (bo tylko tu się skupia i tak mamy błędne koło) Tak znając przyczynę mam już ułożoną drogę do bycia super dla psa na dworze. Myślę żeby ten element był przyzwoicie wyćwiczony potrzebuję 6-10 miesięcy.




Powoli, powoli-od początku

Problem zaczął się kiedy zaczęliśmy... trenować sztuczki w domu. Może nie, może jestem w błędzie. Jedzenie smakołyki dostawał w domu. Stałem się więc atrakcyjnym elementem, bo pragnąłem by miał do mnie zaufanie. Przechodząc koło naszego magazynu z jedzonkiem przykuwałem uwagę psa. Gdy widział że coś miałem w ręce, mózg wchodził na gigantyczne obroty. I tak te obroty spowodowane mną w domu się zwiększały i są wysokie, w efekcie czego mam psa napalonego na wykonywanie sztuczek.

Podczas spaceru te obroty też były (i są), ale nie wobec mnie. Drzewo, gałąź, krzaczek, hydrant, inny pies, płot , ptak, kot, samochód, listek... Wszystko. Wszystko powodowało obroty, a moje titusianie, cmokanie, komendy, i smakołyki stanowiły 3-5% bodźców i zainteresowania, podczas gdy w domu było to 75-90%.

Te przywołania, komendy na dworze stały się nudne, były po prostu zwykłym powtarzającym się bodźcem, na który nie ma reakcji. Czyli podczas każdego spaceru bez smyczy palę komendę, palę, niszczę, psuję, bo się nudzi i wtapia i wtapia. A ten listek pachniał inaczej niż tydzień temu... Co wybrać? Wesoły i interesujący ale nudny głos, który słyszę setny raz, czy tego ciekawego, nieznanego lista? Na razie tą drugą opcję, a głos jeszcze usłyszę nie raz.

Czyli te obroty i nakręcenie na spacerze muszą być przełożone na mnie.

Plan

Jestem pewien że to działanie długoterminowe. Codziennie, lub chociaż weekendowe, kiedy tylko możliwość spacer po 3 km. Przerwa na 20 minut i idziemy do ogródka. Te listki są znane, a nagroda nie. Tutaj pragnę tylko wtrącić, że niezwykle istotne jest wzmacnianie różnymi bodźcami o różnej sile+jack poty. Ja tam stoję, jestem. Ugryzę to metodą kreowania. Po pewnym okresie kreowania zainteresowania na znanym terenie i wzmacniania go, zacznę wprowadzać neutralną komendę i gest. Zachowanie będzie stopniowo wprowadzane na tereny nieznane.

Chcę też zrezygnować ze zwykłych smakołyków, tych kupowanych. Jeśli od tego wyuczenia ma zależeć Jego życie, postawię na surowe mięso (no obklei ręce, ale trudno) Będzie to z pewnością wiele gatunków. W tym wypadku niezwykle ważne jest stosowanie nagród o najwyższym stopniu atrakcyjności.

Wszystko będzie zapisywane w dzienniku treningowym. Cały przebieg, zachowanie, co odwraca uwagę, co przykuwa, co x czasu podsumowania i przemyślenia wynikające z różnic jakie zaistniały.

Poza tym, to tylko moja perspektywa, jak i chyba każdego jest trochę ograniczona, bo widzimy coś tylko z jednego miejsca. Wykorzystam też aparat i statyw. Wszystko będzie nagrywane. Może pojawić się COŚ czego ja nie zauważę a na materiałach wideo tak. Wszystko będę zapisywał na dysku z zaznaczoną datą i oglądał po określonym czasie i sprawdzał czy mamy postępy

Może nie macie tego problemu co ja. Abo macie, ale jego przyczyny są zupełnie inne. tak czy siak przywołanie dręczy bardzo wielu posiadaczy psów. Albo chociaż skorzystacie z rad zawartych w "planie" w innej sprawie. Życzę wam wielu sukcesów i braku występowania psiej głuchoty krótkotrwałej ;)

A wy macie ten problem?

12 komentarzy:

  1. Problemów z przywołaniem jako takich nie mamy, aczkolwiek ostatnio ćwiczymy tylko na lince i złapałam się na tym, że jak pies nie jest w żaden sposób przeze mnie kontrolowany to za wysoko podnoszę poprzeczkę - masz przyjść na pierwsze zawołanie bez sprzeciwu. Ale pracujemy nad tym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy szkoleniu (ogółem, sztuczek, komend) ważne jest stopniowe zwiększanie poprzeczki. Też łapię się na tym błędzie. Trzeba dużo czasu, i znajomości zwierzaka, aby nabrać takiego wyczucia ;)

      Usuń
    2. Wiedzieć a robić to niestety nie to samo ;)

      Usuń
  2. Z przywołaniem całe szczęście problemów nie mam, bo Saba zawsze przybiega, gdy usłyszy gwizd. Na spacerach przeważnie mam ze sobą przysmaki, więc od razu ją wtedy nagradzam. Od początku, odkąd do nas przyjechała reagowała na gwizdanie, ale ja trochę to dopracowałam i teraz zawsze przychodzi ;) Cieszę się , bo z tego co widzę ogromna ilość osób ma problem właśnie z tym nieszczęsnym przywołaniem :) Jesteście bardzo ambitni, powodzenie gwarantowane :) Trzymamy za Was ... łapy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki! Ja T. nie miałem od początku i od początku nie wychowywałem czego bardzo żałuję. Jeśli za czasów szczeniaka (lub zaraz od momentu adopcji dorosłego psa) będziemy go uczyć, ucieczek będzie znacznie mniej.

      Usuń
  3. U nas małe problemy są, ogólnie nie jest tak źle, ale mam nadzieję że wam się uda, u nas też dużo zmian czeka...
    Pozdrawiam M&B

    OdpowiedzUsuń
  4. My dopiero ostatnio mamy z tym problem. W wakacje gdy ten problem się pojawił, psu odbijało też stosowałam surowe mięso i to skutkowało i to bardzo. Wymyśliłam jeszcze wtedy przywołanie na gwizdanie jako, że Charlie często bardzo ciekawią takie dźwięki i chętniej przychodziła na nie niż na moje słowo. Ostatnio pisałam o problemach z przywołaniem, kilka dni temu wyszłam wieczorem z psem, w kagańcu, w mieście, ale ludzi nie było, nieliczni, pies słuchał się na 100%, ale nie wiem czy to nie było spowodowane kagańcem, bo gdy później go zdjęłam psiur chodził z nosem przy asfalcie niuchając każdy centymetr nie zwracając na mnie uwagi. Eh. Ale tu wiem, że to moja wina przez ostatnie rzadkie spuszczanie psa. Cóż. Myślę, że to się poprawi, u mnie jak i u was :) Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie też. U Ciebie to okresowe trudności, mam nadzieję że u mnie też.
      Jakiego mięsa używałaś (gatunek, jakie fragmenty ciała)?

      Usuń
    2. Łopatka- wieprzowina, żołądki kurczaka i mięso gulaszowe bodajże wieprzowe.

      Usuń
  5. To powodzenia. Tina kiedyś miała podobnie, teraz jest już ok (a przynajmniej tak mi się wydaje) okazało się, że wystarczyło tylko trochę pracy, a ta przychodzi na zawołanie mimo, że bawi się z innym psem, a ja nie mam jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ambitnie do tego podszedłeś.
    Ale jak zamierzasz nagrywać spacery? Będziecie w jednym miejscu żeby aparat stał i nagrywał, czy będziesz chodził za psem z aparatem? Pierwsza opcja jest słaba, bo będzie w tym samym miejscu gdzie wyczerpią się bodźce i to miejsce stanie się dla psa nudne, a w drugim nie będziesz się mógł skupić na psie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Powodzenia w takim razie w pracy nad przywoływaniem. Wyobrażam sobie, że to trudne, pies z którym kiedyś pracowałam ani trochę nie skupiał się na człowieku podczas spaceru... to było kłopotliwe, szkoda, że nie mogłam nic z tym zrobić.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. Jest on ogromną motywacją ;)